Dlaczego ci fachowcy nie zauważyli góry lodowej? Czy przyczyną był brak wyposażenia obserwatorów na bocianim gnieździe w lornetę? Lorneta przeznaczona dla obserwatorów była na Titanicu, tylko nikt nie wiedzial gdzie się znajduje. Wszystko zdarzyło się przez to, że kapitan Smith zażądał od armatora zmiany na stanowisku starszego oficera. Nie chciał na nim Murdocha, bowiem uważał, że nie ma doświadczenia w pracy na tak wielkim statku. Chciał, aby to stanowisko objął starszy oficer na Olympicu, Henry Wilde. To sprawiło przetasowania wśród oficerów. Starszy oficer Murdoch został pierwszym oficerem itd. Drugi oficer Dawid Blair został pozbawiony swojego stanowiska. Schodząc na ląd nie przekazał nikomu wiadomości o miejscu przechowywania lornety, a tę kazał usunąć z bocianiego gniazda. Te zmiany personalne nastąpiły kilka godzin przed wyjściem Titanica w morze.
Czy lorneta była niezbędna, aby zobaczyć wcześniej gorę lodową? W jednym z dokumentalnych filmów autorzy przeprowadzają eksperyment przy podobnych warunkach atmosferycznych. Okazuje się, że postrzeganie obiektów jest lepsze bez lornety.
Brytyjski historyk i pasjonat Titanica Tim Maltin ma inną teorię na ten temat. Uważa on, że przyczyną niedostrzeżenia góry lodowej przez obserwatorów było zjawisko fatamorgany. 14 kwietnia 1912 roku wszyscy zauważyli, że w ciągu paru godzin temperatura bardzo się obniżyła, o kilkanaście stopni. Zrobiło się bardzo zimno, było około zera stopni C. Nie było zupełnie wiatru, powietrze było wyjątkowo przejrzyste, gwiazdy migotały niezwykle intensywnie. Poniższy rysunek przedstawia dlaczego nastąpiły takie warunki atmosferyczne.
Takie warunki mogły doprowadzić do powstania mirażu (fatamorgany). Wtedy obiekty wydają się większe niż w rzeczywistości, pojawia się fałszywy horyzont i dziwna mgła nad prawdziwym horyzontem.
To wszystko możemy zobaczyć w dokumentalnym filmie National Geographic pod tytułem Titanic 1912: Akta sprawy. Najpierw Tim Maltin przedstawia Titanica, później swoje odkrycia. Zwiastun do filmu [link] nie znalazłam go na YouTube.
Czy to potwierdza różne dziwne rzeczy, jakie działy się na pokładzie Titanica i statku Californian, który był niedaleko, ale nie przyszedł Titanikowi z pomocą? Wydaje mi się, że tak.
Obserwatorzy na bocianim gnieździe Titanica mówili o dziwnej mgle nad horyzontem. Ja ją wyobrażam sobie tak.
Góra lodowa schowana jest pod sztucznym horyzontem. Wiemy, że była to tak zwana niebieska góra, bowiem niedawno zrobiła fikołka do wody.
Tak widzimy teraz tę górę lodową z Titanica. Jak podpłynie bliżej to nam się objawi.
A tak wygląda Titanic z pokładu Californiana.
Rakieta wystrzelona z Titanica. Jest ponad masztem statku.
Tak ja sobie wyobraziłam tamtą scenerię, po oglądnięciu filmu Titanic 1912: Akta sprawy. Titanica narysowałam w oparciu o prezentowany tam filmik uchwycający zmianę dużego statku w mniejszy dzięku mirażowi. Zaznaczyłam dość intensywnie tę mgłę, ale tylko dlatego aby ją pokazać. Wiele osób mówiło, że nie było widać gdzie kończy się niebo i zaczyna woda.
Odkrycie, jakiego dokonał Tim Maltin wiele tłumaczy z dziwnych zjawisk tej nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku na pokładzie Titanica i Californiana. Kapitan Californiana Stanley Lord mówił, że była to bardzo dziwna noc, nie było widać horyzontu. Stanowczo zaprzeczał przez całe swoje życie, że widział Titanica, twierdził, że był to mały parowiec. Zeznania, jakich udzielili oficerowie Californiana różnią się między sobą, tak jakby przebywali w tym czasie na różnych statkach. Niektórzy widzieli spadające gwiazdy, inni widzieli rakiety. Oba statki nadawały do siebie przy pomocy lampy Morse. A te znaki nie docierały do adresatów. Pasażerowie Titanica twierdzili, że jakiś statek był bardzo blisko.
Gdyby nie to zjawisko, obserwatorzy mogli dostrzec wcześniej górę lodową i Titanic mógłby ją wyminąć. Gdyby nawet coś się stało ze statkiem, to Californian dostrzegłby sygnały o pomocy nadawany z Titanica. Czytałam, że rodzina kapitana Lorda walczy o jego rehabilitację. Został uznany przez dwie komisje powołane do wyjaśnienia katastrofy Titanica (amerykańską i brytyjską) za winnego nieudzielenia mu pomocy. Żyć z takim piętnem jest straszne. Tak się zastanawiałam. Przez nieudzielenie pomocy jest współwinien śmierci ilu osób? Półtora tysiąca? Wydaje mi się, że nawet najtwardszy i bezwzględny człowiek (tak mówiono o Lordzie jako kapitanie statku) w starszym wieku może mieć już tego wszystkiego serdecznie dość i się przyzna do swoich błędów. To przynosi ulgę. Tego jednak nigdy nie było. Odkrycia Tima Maltina potwierdzają, że kapitan Lord nie kłamał. O swoim odkryciu napisał książkę pod tytułem Titanic. Naprawdę zwodnicza noc.