sobota, 11 maja 2013

Wiersz "Statek marzeń"

Bloger Ywzan Zeb na portalu Nowy Ekran opublikował swój wiersz Statek marzeń. Oryginał tego wiersza jest pod linkiem. Dostałam zgodę Autora na publikację na tym blogu.


Różni nad tą tragedią deliberowali, drobne błędy tropili, szukali skandali, prowadzili badania, pisali legendy, jest przeto ta historia znana prawie wszędy [...]

Statek marzeń
W suchym doku w Belfaście powstaje Gigantic,
Razem ze swymi braćmi podbije Atlantyk.
Są najwięksi podówczas, stalowe trojaczki
We flocie białej gwiazdy wożą ludzi, paczki.
Spójrzmy na jego braci, gigantów na parę.
Olympic był najstarszy, on wszystkim dał miarę.
Wcielenie wszystkich życzeń, jak o nim mówiono,
Lecz nie wszedł do legendy, bo on nie zatonął.
A oto jest legenda, na cumie w Southampton
Czeka na wyjście z portu. – Jeszcze tylko tamto
Na pokładzie się znajdzie. Zdążymy, don't panic. –
Wita statku kapitan. – Oto jest Titanic.

Statek cztery kominy wyciąga do nieba,
W tym jeden dla prestiżu, widać, tak już trzeba.
Nieobeznan z techniką, niechętny do badań
Widzi dużo kominów pasażer, więc wsiada.
Lecz nie tylko iluzje i nie tylko triki,
Do konstrukcji użyto najnowszej techniki.
Trzy potężne maszyny w napędzie olbrzyma:
Dwa silniki tłokowe i jedna turbina.
Te silniki największe są w swoim rodzaju,
większych nie zbudowano. Nigdy, w żadnym kraju.
– Ale dość o maszynach, chodźmy na pokłady
pasażerskie. Kabiny oraz promenady
godne królów są niemal. Jeszcze czas, don't panic. –
nie spieszy się kapitan – piękny jest Titanic.

Osiem pięter na statku zajmują kajuty,
tam prócz apartamentów inne też atuty:
fryzjer, łaźnia siłownia i bajeczne schody,
oraz kryta pływalnia, chociaż wokół wody.
Że są również jadalnie, rzecz to oczywista,
mniej, że każdą kabinę inny szył artysta.
Jest tedy apartament w stylu imperialnym,
jest styl renesansowy, jest Królowej Anny...
Wyposażenie klasy pierwszej uzupełnia
Dla fotoamatorów zbudowana ciemnia.
Jeśli kogo nie skuszą te wszystkie frykasy,
Może zająć kajutę drugiej, trzeciej klasy.
– Dla każdego kabinę znajdziemy, don't panic. –
Gwarantuje kapitan – wielki jest Titanic.

Statek nadto posiada wodoszczelne grodzie,
nie dadzą one wedrzeć się do środka wodzie,
Nawet jeśli z szesnastu przedziałów aż cztery
zatopione zostaną, nie skończy kariery
statek. – Niezatapialny praktycznie, don't panic –
Zapewnia nas kapitan – taki jest Titanic.

Załadunek skończony, podróżni w komplecie,
dźwięk syreny oznajmia w morskim alfabecie:
statek podróż zaczyna, w pierwszy rejs wychodzi.
Holowniki ruszają, jedna z mniejszych łodzi
prądem wody porwana zerwała się z cumy
i niewiele zabrakło, by zebrane tłumy
zobaczyły jak tytan, kolejnego wtorku
nie doczekawszy, byłby stanął w „Nowym Jorku”.
– Zagrożenie minęło, bez obaw, don't panic –
Uspokaja kapitan. Rusza w rejs Titanic.

Jeszcze w Cherbourg i Queenstown, jak zaplanowano,
transatlantyk przystaje, a w drugi dzień rano
w pełne morze wychodzi. – Do celu podróży
tydzień, licząc pobieżnie. Niech Wam statek służy,
zanim port nowojorski ujrzycie, don't panic –
Informuje kapitan. Na morzu Titanic.

„Rzut oka na kalendarz: jest kwiecień czternasty,
po tysiąc dziewięćsetnym rok pański dwunasty.
Czwarty dzień przemierzamy Atlantyku wody,
Ocean jest spokojny, mimo niepogody.
Leniwe popołudnie, czas przyjemnie mija,
ja dziennik uzupełniam, do burt noc dobija.
– Dobrej nocy, widzimy się rano, don't panic – 
Schodzi z mostka kapitan. Idzie spać Titanic”

– Na wprost góra lodowa! – Z bocianiego gniazda,
niedługo przed północą, przy świecących gwiazdach,
na mostek kapitański taka wieść dociera,
ale pierwszy oficer bezradny jest teraz.
Mimo szybkiej reakcji brakło szczęścia łuta,
od alarmu do kraksy nie mija minuta.
Uderzenie wyrwało szczeliny w kadłubie,
statek wody nabiera, w kotłowni już chlupie.
– Niechaj zagra orkiestra. Podróżni don't panic –
Nakazuje kapitan. Zatonie Titanic.

Dwie godziny na wodzie unosił się jeszcze,
potem kolos, wydając odgłosy złowieszcze,
wpół się złamał. Utonął. Dziób, a za nim rufa
na dno poszły. Siedmiuset ocalonych czuwa
dwie kolejne godziny, zmarznięci, w apatii,
na przybycie płynącej na pomoc Carpathii.
Podejmując rozbitków – Żyjecie, don't panic – 
Mówi inny kapitan. Na dnie już Titanic.

Tysiąc pięćset ze sobą na skutek tych zdarzeń
zabrał ofiar w głębiny tytan, statek marzeń,
a przecież konstruktorzy mówili – don't panic –
bo był niezatapialny praktycznie Titanic.

Różni nad tą tragedią deliberowali,
drobne błędy tropili, szukali skandali,
prowadzili badania, pisali legendy,
jest przeto ta historia znana prawie wszędy,
toteż listę wykrytych błędów i wypaczeń,
jeśli kto jest ciekawy, łatwo znajdzie raczej.
Ale dzieje tytana na dnie się nie kończą,
więc autor do relacji zdanie swoje włącza:
Zbudowany z przepychem, wielki, że O Boże!
Któż jednak po stuleciu odpowiedzieć może:
Wrak, który wiek z okładem na dnie leży cichy,
jest ofiarą żywiołu czy pomnikiem pychy,
czy znów – Niezatapialny praktycznie, don't panic –
powie jakiś kapitan – jest nowy Titanic.