Wyobraźmy sobie, że obecnie powstają największe wycieczkowce na świecie. Będą najbardziej luksusowe i nazywać będą się "Olympic", "Titanic" i "Gigantic". Pierwszy z nich pływa po morzu i budzi zachwyt swoją wielkością i luksusem. Drugi z nich czeka na wykończenie i niedługo wyjdzie w morze. Wydaje mi się, że przesadzono z reklamą. Bo były to siostrzane statki czyli wyglądały prawie identycznie. "Olympic" wzbudził zachwyt, następny z nich czyli 'Titanic" tylko trochę się od niego różnił, najbardziej było to widać w zadaszeniu pokładu 'Titanica". Gdyby nie jego katastrofa to pamiętalibyśmy go tylko jako jeden ze statków olimpijskiej trójki.
"Titanic" jako statek miał wyjątkowego pecha. Niektórzy z członków jego załogi mówili wprost o jakiejś złej energii emanującej z tego statku. Statek był zbudowany bardzo solidnie i nowocześnie jak budowano jednostki w tamtych czasach. Spełniał wszystkie normy bezpieczeństwa.
Ostatnio oglądałam na Facebooku krótki filmik na temat katastrofy "Titanica". Dobrze, że była możliwość komentowania tego postu, bowiem jeden z komentujących wytknął błędy autorowi publikującemu ten post. Wiele osób podnosiło fakt posiadania niedostatecznej ilości łodzi ratunkowych na statku. Tylko, że według ówczesnych przepisów ilość była zadowalająca (po katastrofie przepisy były zweryfikowane). Na Atlantyku było niesamowite zagęszczenie statków i w razie jakiejkolwiek katastrofy przynajmniej kilka z nich powinno się znaleźć w jego pobliżu. "Titanic" miał pecha. Najbliżej niego w momencie katastrofy znalazł się "Californian". Dalszy pech prześladował "Titanika". Pole lodowe koło statku 'Californian" i "Titanica". Wyłączone radio na noc na statku "Californian". Sygnały świetlne wysyłane z "Titanica" mylnie zostały zinterpretowane na statku "Californian".
Góra lodowa została zauważona zbyt późno przez obserwatorów na bocianim gnieździe. Firma "White Star Line", do której należał "Titanic" zatrudniała najlepszych obserwatorów. Na innych statkach nie było takich stanowisk. Według historyka Tim Maltina przyczyną tego było bardzo rzadkie zjawisko w tamtych stronach. Była nim fatamorgana. Najlepsi obserwatorzy nie mogli zauważyć wcześniej góry lodowej.
"Titanic" tonął dwie godziny czterdzieści minut. Taki długi czas odchodzenia zawdzięczał bohaterskiej załodze maszynowej, która swój heroizm przypłaciła życiem.
Uratowało się z katastrofy siedemset osób. Paradoksalnie ta katastrofa uratowała o wiele więcej ludzi. Nie można w tym wypadku operować liczbami, jednak zmiana przepisów dotycząca bezpieczeństwa statków spowodowała zwiększenie łodzi ratunkowych na statkach. Siostrzany statek "Titanica" "Gigantic"przemianowany póżniej na "Britannic" posiadał wystarczającą ilość łodzi ratunkowych. Powołanie lodowych patroli pozwoliło na monitorowanie gór lodowych na Atlantyku.
Katastrofa "Titanica" pokazała, że nie należy niezachwianie wierzyć w moc technologii. To powinno być przestrogą dla nas wszystkich.