Strony

czwartek, 14 kwietnia 2016

104. rocznica zatonięcia "RMS Titanic"



Początek XX wieku. Atlantyk przemierzały liniowce, a było ich wiele, bardzo wiele. Na ich czele znajdowała się sławna "Mauretania", zdobywczyni "Błękitnej wstęgi Atlantyku". Rywalizowały  ze sobą dwie największe linie oceaniczne – "Cunard", do którego należała "Mauretania" i "White Star Line". Co należało zrobić, aby pokonać "Cunarda"? Trzeba było wybudować większe i bardziej luksusowe statki. Tak pojawił się w "White Star Line" pomysł budowy statków klasy olimpijskiej. Miały to być trzy siostrzane statki o nazwach również olimpijskich: "Olympic", "Titanic", "Gigantic". W 1911 roku pierwszy z nich wyruszył na morze. Był to "Olympic". Nie mógł on prześcignąć "Mauretanii" pod względem szybkości, ale prześcignął ją swoją wielkością – był największym statkiem świata, no i najbardziej luksusowym.

W 1909 roku ruszyła budowa następnego olimpijskiego statku – "Titanica". Budowała go również stocznia "Harland & Wolff" w Belfaście. Nowy statek był trochę większy od "Olympica". Dokonano w nim zmian, najważniejsza z nich to przykrycie jednego z pokładów spacerowych zadaszeniem. 2 kwietnia 1912 roku "Titanic" wyruszył z Belfastu, a 3 kwietnia przybył do Southampton w Anglii, gdzie został do wypłynięcia.



10 kwietnia 1912 roku wyruszył w swój dziewiczy rejs do Nowego Jorku. Zawinął do portów w Cherbourgu (Francja), Queenstown (obecnie Cobt) w Irlandii, a później przed nim był już tylko Atlantyk. 14 kwietnia 1912 roku przed północą uderzył w górę lodową, a po godzinie drugiej 15 kwietnia 1912 roku zatonął. Życie straciło 1500 osób, uratowało się 700, które parowiec "Carpathia" przywiózł do Nowego Jorku. Gdy wieść o katastrofie "Titanica" doszła do armatora statku – firmy "White Star Line", wynajęła ona cztery holowniki, które wyruszyły na poszukiwanie ciał rozbitków. Po zawinięciu "Carpathii" do Nowego Jorku komisja Senatu USA badała katastrofę "Titanica", a później zrobiła to brytyjska komisja Izby Handlu.



Minęły 73. lata. Oceanograf Robert Ballard odkrył na dnie Atlantyku wrak "Titanica".



Katastrofa "Titanica" nie była największą katastrofą morską w dziejach ludzkości. Bywały o wiele większe, choć dotyczyły one przeważnie działań wojennych. W największej z nich zginęło sto tysięcy ludzi (XIII wiek). W czasach pokoju katastrofa "Titanica" jest na piątym miejscu pod względem ilości ofiar, jeśli chodzi o katastrofy na morzu. Jeśli uwzględnimy rzeki to zajmie ona szóste miejsce. Największa z katastrof morskich zdarzyła się całkiem niedawno, bo w latach osiemdziesiątych XX wieku, gdzie na wskutek pożaru na statku "Dona Paz" życie straciło ponad 4 tysiące osób.

Dlaczego katastrofa "Titanica" była i jest najbardziej znaną katastrofą wszech czasów? Wydaje mi się, że złożyły się na to jej dramatyzm i długość jej trwania.

"Titanic" tonął 2 godziny i 40 minut (inna wersja mówi o 2 godzinach i 20 minutach). To bardzo długo . Weźmy inne katastrofy. Siostrzany statek "Titanica", ten który został zbudowany po nim ze zmienioną nazwą na "Britannica" nie miał okazji, aby być liniowcem. Skierowano go do działań wojennych, został statkiem szpitalnym.  W swoim czwartym rejsie wpadł na minę na morzu Egejskim i zatonął po 55 minutach. Inne statki tonęły po kilku, kilkunastu minutach. W tamtych czasach ilość łodzi ratunkowych zależała od tonażu statków. Tylko ówczesne przepisy przeoczyły powstawanie takich olbrzymich jednostek jak "Titanic". Według obowiązujących przepisów "Titanic" miał o cztery łodzie ponad obowiązującą go normę. A poza tym łodzie ratunkowe miały służyć w wypadku katastrofy do przewożenia ludzi na inne statki. W tamtych czasach w ciągu doby na północnym Atlantyku przebywało do czterystu statków. Zakładano, że parę z nich na pewno znajdzie się blisko tonącej jednostki i będą przyjmować rozbitków. Może warto tutaj przytoczyć opinię świadka dwóch katastrof, jakie udało mu się przeżyć. Katastrofę "Titanica" i liniowca "Empress of Ireland", który w 1914 roku zatonął po ośmiu minutach. Był on palaczem na obu tych statkach. Uważał, że katastrofa "Titanica" była bardziej dramatyczna przez długość jej trwania.

Na początku niewiele osób na "Titanicu" wiedziało co tak naprawdę się stało i jakie są konsekwencje uderzenia statku w górę lodową. Dlatego też opuszczano niezapełnione łodzie ratunkowe. Chyba można powiedzieć, że załoga robiła co mogła, a kapitan popadł na początku w "psychiczny paraliż". Emocje pasażerów ewoluowały od niefrasobliwego, czy też zabawowego (rzucanie w siebie kawałkami lodu z góry lodowej, które oderwały się i spadły na pokład) do późniejszego zdenerwowania, przerażenia, paniki i grozy. Najmniej osób uratowało się z trzeciej klasy. A przyczyną tego było… zdrowie pasażerów statku. Chyba każdy oglądał film Jamesa Camerona "Titanic". Tam pokazana jest scena badania włosów pasażerów trzeciej klasy przed wejściem na pokład. Nie dziwię się reżyserowi, że zmienił rzeczywiste badanie. Bo ta scena z rozczesywaniem włosów jest dla każdego zrozumiała. Natomiast ta z rzeczywistości? Widz nie wiedziałby o co  tym wszystkim chodzi (poza lekarzami). Statki pływające do Stanów Zjednoczonych obowiązywały restrykcyjne przepisy emigracyjne, a wśród nich było badanie oczu pasażerów, czy nie cierpią oni na trachomę (bardzo zaraźliwa choroba oczu prowadząca do ślepoty). Osoba mająca taką chorobę nie była wpuszczana do Stanów Zjednoczonych. Dlatego w projektowaniu statków przewidziano jak najmniej przejść z trzeciej klasy do innych klas, aby uniknąć ewentualnego zarażenia pasażerów tą zaraźliwą chorobą.

Wszyscy ludzie na "Titanicu" mieli nadzieję. Czekali na pojawienie się jakiegoś statku. I taki statek zobaczyli (a raczej jego światła), który przepływał niedaleko "Titanica". Wypuszczono race, nadawano sygnały lampą, jednak statek nie odezwał się. Odpłynął. Pasażerowie wiedzieli jak wiele jednostek pływa po Atlantyku i to, że "Titanic" ma radio, czyli może połączyć się z innymi statkami. Dlatego mogli mieć nadzieję, że inny statek dowie się o ich tragedii i przypłynie im na pomoc. Tak się jednak nie stało. W miarę upływu czasu nadzieja gasła, zostało im czekanie na pewną śmierć, było to okropne, czekanie na nieuchronny koniec.



Pod tym dramatem ogółu ludzi na statku mamy jeszcze dramaty poszczególnych osób. Rozdzielane były rodziny, bo najpierw do szalup ładowane były kobiety i dzieci. Ta zasada była bezwzględnie stosowana przez jednego oficera, natomiast drugi oficer , który kierował opuszczaniem szalup, gdy nie było kobiet i dzieci dopełniał je oczekującymi mężczyznami. Niektóre z kobiet nie chciały opuszczać swoich mężów i zostały razem z nimi na zawsze. Symbolem tego zachowania była para państwa Straussów.



Pod pokładem pracowali mechanicy. To grupa osób, o której się najmniej pisze, a to właśnie im zawdzięczało się to, że "Titanic" utrzymał się tak długo na powierzchni. A na pokładzie grała orkiestra. Grająca orkiestra miała zapobiec panice na statku. I tak ci muzycy grali aż do samego końca.




Katastrofa "Titanica" jest bardzo dobrze udokumentowana. Komisja senatu USA prowadziła swoje dochodzenie, następnie drugie śledztwo prowadziła Brytyjska Izba Handlu. Komisja amerykańska prowadziła dochodzenie dlatego, że statek był amerykańską własnością. "White Star Line" należała do koncernu JP Morgana, znanego amerykańskiego finansisty.

A tak pisał o tej historii reżyser filmowego "Titanica" – James Cameron:

"Dzisiaj, po osiemdziesięciu pięciu latach, "Titanic" wciąż pobudza naszą wyobraźnię, bo jego historia jest jak wielka powieść, która zdarzyła się naprawdę. Nikt nie mógłby jej lepiej napisać… przeciwstawienie biednych i bogatych, role płci zachowane aż do śmierci ("kobiety pierwsze"), stoicyzm i szlachetność minionej ery, wspaniałość ogromnego statku porównywalna jedynie do szaleństwa ludzi, którzy zapadli wraz z nim w ciemność. A ponad wszystko pouczenie: życie jest niepewne, przyszłość jest niewiadomą… to co niemożliwe, jest możliwe."



Historia "Titanica stała się legendą. Jak w każdej legendzie występują w niej postacie, których nie było, tak jak nowe zdarzenia.


Ten pies to nowofunland. Zdjęcie zrobione w 1915 roku. Jedną z tych legend jest historia psa o imieniu Rigel. O niej można przeczytać na stronie: http://www.williammurdoch.net/articles_09_Murdochs_herioc_dog_Rigel.html


3 komentarze: